poniedziałek, 8 lutego 2016

Żyję....


Jestem, żyję ale...


Brakuje mi systematyczności.
Wiem.
Zaniedbałam swoją pisaninę. Zaniedbałam z pełną premedytacją.
Chciałam być lepszą żoną. Lepszą matką. Lepszą siostrą.
Niestety, chyba nie wyszło.


Więc staram się być po prostu lepszym człowiekiem. Chyba znowu mi nie wychodzi.

Dopadła mnie chandra. Na tyle potężna, że sobie z nią nie radzę.


Przeżywam swoją małą-wielką tragedię. W ciszy. W samotności.
Kolejna cząstka mnie umarła. Jestem emocjonalnym zombie.


Tylko L trzyma mnie przy życiu. Jej małe , ciepłe rączki. Jej uśmiech i wesoła gadanina. Jej uścisk na chwilę pozwala zapomnieć.


2 komentarze: